Już 6 miesiąc pracujemy podzieleni na dwie grupy na oddziałach oraz grupę przychodnianą. Nazywamy siebie grupą tygrysków, wiewiórek i zajączków. Te sympatyczne nazwy wymyślili oczywiście młodsi lekarze, czerpiąc pomysł z przedszkoli, dokąd odprowadzali przed pandemią swoje pociechy. Czasami na pytania z Centralnej Izby Przyjęć o nazwisko młodszego dyżurnego pada odpowiedz - dzisiaj wtorek, to musi być tygrysek, co spotyka się z mało kulturalną reakcją pracownika Izby.
Ale już bardziej poważnie. Taki podział chroni Klinikę i chorych przed wyłączeniem całej kadry lekarskiej, powoduje jednak brak codziennych kontaktów zawodowych między lekarzami, pozostaje tylko droga telefoniczna i on-line. Jest ona szczególnie ważna, kiedy tygryski kończą swoja pracę w środę popołudniu, a wkraczają wiewiórki na drugą zmianę operacyjną. Tylko zajączki są codziennie we wszystkich podporadniach klinicznych, nie kontaktując się osobiście z oddziałami. Jak dotychczas system ten działa, ale z pewnością jest meczący dla wszystkich.
Opisał to wszystko lekarz z grupy wiewiórek.